poniedziałek, 30 listopada 2009

My favourite

winter!

sobota, 28 listopada 2009

Idą święta, idą, idą święta...


Moim ulubionym zajęciem w okresie świątecznym, który zdaje się z roku na rok zaczynać coraz wcześniej (pierwsza reklama świąteczna 15 października to naprawdę przesada), jest oczywiście kupowanie prezentów. Na następnym miejscu umieściłbym oglądanie katalogów świątecznych. W katalogu Empiku zawsze znajduję masę ciekawych książek, albumów, filmów i płyt.
W grudiowym Elle pokazało się coś podobnego, tyle, że prezenty wybrały gwiazdy. Szczerze mówiąc nie jestem zachwycony, wygląda to raczej tak, jakby stylista wykupił cały asortyment Red Onion i Magazynu Praga i poustawiał wszystkie designerskie przedmioty obok gwiazd.
Na style.com (tutaj) również opublikowano taką listę prezentów, wybranych przez redaktorów tej strony. Chyba nie stać mnie na ani jedną z tych rzeczy (pod moja choinką na próżno szukać lustra za $25000, czy koca za $650), ale miło jest popatrzeć i pomarzyć. Dla porównania na tej samej stronie pokazany jest katalog świąteczny H&M (tutaj).Tu ceny są bardziej przystępne, ale co za tym idzie, prezenty sa mniej zachwycające, najbardziej
mi się podoba ten złoty naszyjnik za jedyne $12.
Pod choinkę rzadko daję i dostaję ubrania, dlatego w tym roku mikołaja zaopatrzę na (tej stronie)Pełno tam rzeczy zabawnych, oryginalnych i w sam raz na święta. Ceny są bardzo przyzwoite,
jedyny problem z dostawą do Polski, którą (dostawę) trzeba załatwić przez kuriera.
Na pewno czeka mnie jeszcze oglądanie wielu katalogów i chodzenie po wielu sklepach w poszukiwaniu prezentów jednym słowem, sama przyjemność.
Może i my taką "listę prezentów" zrobimy? Zobaczymy.
J.

When Karl Lagerfeld meets Lilly Allen...

Co sprawiło, ze Lilly Allen została nową muzą, a zarazem twarzą kultowej marki Chanel?

Czym tak zauroczyła Karla Lagerfelda?

Ja nie widzę w tej gwiazdce nic interesującego. Na codzień ubiera się bardzo 'trashy', a z drugiej strony na scenie nieudolnie próbuje kopiować kolorowy i krzykliwy styl Lady Gagi.

Jedyne co jej dobrze wychodzi, to imprezowanie do białego rana oraz ciągłe przybieranie i tracenie na wadze.

Mam problem z pisaniem litery 'ż'.

Z.

czwartek, 26 listopada 2009

aaaaale torebki !


źródło: polyvore.com

Z.

środa, 25 listopada 2009

Moda serialowa (bynajmniej nie z Brzyduli!)

Jak bardzo seriale kreują nasze pojęcie o modzie i stylu?

Odpowiedź jest prosta - bardzo. Przynamniej bardzo dla tych, którzy choć strochę za moda podążają.

Jestem chyba jedną z nich. Weźmy dwa popularne seriale dla nastolatków: 'Gossip girl' ('plotkara') oraz 90210 (kontynuacja popularnego w latach 90 'Beverly hills 90210').

W czasach mojej mamy oglądało się "Na wschód od Edenu" (o bohaterce 'nadjedzonej' przez krokodyla. Podobno był to wtedy hit...) w tym australistkim 'hicie' bohaterki się przebierały co ujęcie. Teraz ubrania stamtąd wydawałyby się kiczem, ale wtedy był to szczyt elegancji.



W 90210 bohaterowie są ubrani bardzo po 'kalifornijsku' - jesli wiecie, co mam na myśli. Bardzo kolorowo, trochę tandetnie, tak jakby za chwilę mieli wskoczyć w kostium kąpielowy.

Popularna 'plotkara' jest "seksem w wielkim mieście... tyle, ze dla nastolatków" - jak zgrabnie to ujął jeden krytyk. Trudno sie z tym nie zgodzić, jednak nie na seksie w serialu chciałam się skupić, a.... na ubraniach. Dwie główne bohaterki - Serena i Blair - są ubrane w najlepsze i zabójczo drogie kreacje od najwyzszej klasy projektantów. Nie dla nich Zara, czy H&M - fuj! W jednym odcinku przebierają się wiele razy, ale zawsze z klasą i stylem.
Uwielbiam wszystkie ubrania Blair - są eleganckie, 'preppy look' w czystej posatcji. Zawsze klasyczne i ultrakobiece.
Och! A chłopcy, czy raczej męzczyźni z Gossipgirl! Jeśli będziecie mieli czas, to zwróćcie uwagę na zabójcze ubrania Chucka Bassa... no i na jego samego też...

Uwielbiam oba seriale, mimo, iz 90210 jest okropnie głupi, a ubrania z plotkary nie są w zasięgu mojego portfela.
Kiedy będą takie polskie seriale? Które nie muszą być mądre, ale żeby przynamniej wciągały młodszą część widzów. Ile lat jeszcze będziemy na coś choć trochę w tym stylu czekać?

Z.

piątek, 20 listopada 2009

THE SEPTEMBER ISSUE


- czyli "Wrześniowy numer", to film dokumentalny o tworzeniu własnie wrześniowego numeru Amrykańskiego Vogue'a. Czemu wrześniowego? Dlatego, że to ten jest uważny za najważniejszy w całym roku, ten numer kupuje statystycznie co dziesiąta amerykanka i ten numer pokazuje to co się działo na pokazach jesiennych i Haute Couture.
R.J Cutler, śledzi Annę Wintour i innych redaktorów i stylistów Vogue'a, przygląda się jak powstaje pismo, które nazywane jest biblią świata mody. Można to wziąć bardzo dosłownie, gdyż numer, którego powstawanie oglądamy miał, bagatela, 840 stron. Film wspaniale pokazuje to, że takie pismo, które my przejrzymy, poczytamy i odłożymy, wymaga ogromnych nakładów pracy, pieniędzy i pasji. Widać tu, że ludzie pracujący nad tym pismem z ponad 100 letnia historią, naprawdę przykładają się do tego co robią.
W "September Issue" , wyłania się dotąd niezbyt zauważana bohaterka, mianowicie Grace Coddington, stylistka. Ta ruda, była modelka, jest można powiedzieć główną stylistka Amerykańskiego Vogue'a , pracuję tam tyle samo co Anna Wintour i ma może nie mniejszy niż ona wkład w sukces tego pisma. Patrząc na ludzi, których pracą jest wybieranie pięknych ubrań, łączenie ich z innymi pięknymi ubranaimi i fotografowaniem ich w pięknych miejscach, trudno nie pozazdrościć. Njabardziej jednak zadroszczę im tego, że kochają to co robią, współczuje im tego, że jeszcze wiele osób, nie uważa mody za coć poważnego, może ten film trochę zmieni ich zdanie.
J.

środa, 18 listopada 2009






No więc, przydałyby się żebym i ja coś w końcu napisał.Ponieważ obejrzałem juz chyba wszystkie kolekcje z Wiosna/Lato 2010, pora chyba zdecydować, która jest moją ulubioną. W zeszłym sezonie projektanci powrócili do korzeni: pokaz Chanel
był paradą modelek ubranych z charakterystyczną dla tego domu mody prostotą, w czarne i pastelowe kostiumy, odwieczną małą czarną. John Galliano postąpił podobnie, nawiązując do tradycji Christana Diora, pokazał kolekcję pełną eleganckich garsonek i długich sukni. Tę samą tendencję widać w tym sezonie, jednak projektantom przybyło odwagi.

W wydaniu Karla Lagerfelda kostium Chanel dosłownie trafił pod strzechy. Grand Palais zamienił się w stodołę, po której modelki biegały w sabotach, trzymając w rękach torebki 2.55 - z wikliny. Natomiast John Galliano przedstawił kolekcję inspirowaną elegancką bielizną (to on zapoczatkował ten trend , kolekcją Haute Couture w lipcu).

Ciekawą bardzo kolekcję pokazał duet Lazaro Hernandez i Jack McCollough z Proenza Schouler. Pełno w niej żywych, neonowych kolorów, rodem z kaset video z aerobikiem z lat dziewiędziesiątych. Kolekcja Alexandra McQueena, jest moim zdaniem istnym dziełem sztuki (szczególnie te buty !), jednak ponownie najbardziej zachwycił mnie Aleber Elbaz dla Lanvin. Jego kolekcja zdecydowanię jest z tego sezonu moją ulubioną. Po jesiennej kolekcji a la lata czterdzieste - pełnej szarości, zieleni i idealnie skrojonych żakietów, Elbaz na wiosnę proponuje dużo koloru, pięknie drapowane sukienki i błyszczące kombinezony. Projektant po pokazie przyznał, że miał nie lada trudności z układaniem materiałów przy niektórych kreacjach, ba ! układaniem. On materiały zwijał, skręcał i powiedział nawet, że kilka razy musiał nakładać jedną sukienkę na drugą, aby osiągnąć pożądany efekt.

Rozpisałem się okropnie, ale chciałem wspomniec jeszcze o biżuteri. Powszechnie wiadomo, że najpiękniejsze naszyjniki, bransoletki i kolczyki można znaleźć w Lanvin i tym razem takze Alber Elbaz nie zawiódł. Na jesieni pokazał perły łączone z niemalże hydraulicznymi elementami, a na wiosnę Elbaz proponuje naszyjniki, z których wyłaniają się węże i inne stwory wysadzane najróżniejszymi kamieniami, do tego, obowiązkowo, duzy łańcuch na szyi. To tyle na teraz, następnym razem może uda mi się napisać troche zwięźlej, tak jak to na blogu wypada.

J.


wtorek, 17 listopada 2009

...


poniedziałek, 16 listopada 2009

Bielizna na wybiegu, a na codzień?

Kolejna modowa zasada została złamana.

"Desusy" - tak kiedyś była nazywana. Z francuskiego ''dessous", czyli pod czymś. W tym przypadku pod ubraniem. Czy to jest jedyny sposob jej noszenia?

Na wielu wiosennych (na 2010) pokazach mody zauwazylam interesujący trend, bowiem wiele modelek ubranych jest w jakieś peniuary zarezerwowane do chodzenia po domu, szczególnie w sypialni.
Staniki, gorsety, oraz majtki 'babci', albo jak kto woli: 'retro'.
Jean Paul Gaultier, John Galliano czy tez w kolekcji Alberta Kleimera dla Szwajcarskiej marki Akris - u nich można obejrzeć kolekcje zainspirowane damską bielizną.

Czy wam się to podoba?

Ja mam mieszane uczucia... Sama bym nic z podobnych rzeczy nie załozyla, ale jak ktoś to ciekawie połączy... Wszystko podobno można założyć, tylko zalezy z czym i na jaką okazję.

Christian Dior





Dita von Teese - 'królowa burleski', zawsze wygląda jak nie z tej epoki. Jako 15latka pracowała w sklepie z bielizną. Czy stamtąd czerpała inspiracje do wielu kreacji na czerwonym dywanie? Dita podobno przez wieloletnie noszenie gorsetu, zmniejszyła swoją talię z 55cm do 41cm. Wow!



Niektórzy (czyt. Britney Spears) nie noszą jej w ogóle.



Z.

piątek, 13 listopada 2009

Początek

No właśnie... nikt nigdy nie wie od czego zacząć... I ja nie będę oryginalna w tym przypadku. Także nie wiem.

Blog będziemy pisać we dwoje. Ja i moj przyjaciel. Jan i Zofia - haha to brzmi dumnie. Nosząc takie imiona powinniśmy miec conajmniej 60lat. A nie zaledwie po 15. Bedąc piętnastolatkami, myślę, że i tak mamy trochę do powiedzenia o modzie, projektantach i o Warszawie - zarówno tej 'modnej' jak i tej mniej trendy, jazzy i sexy.

Zainspirowaliśmy się 13letnią amerykanką - piszącą bloga StyleRookie (adres w linkach). widząc zdjęcia Tavi (bo tak ma na imię) z Jacobsem czy z siostrami Rodarte pozazdrościłam. 'Smarkula' obraca się w świecie mody, dzieki pisaniu bloga?! Dlaczego ja tak nie mogę?! - podobne myśli kołatały mi się, czytając jej posty.
Wystarczył jeden telefon do Jana i wspólnie zadecydowaliśmy, ze załozymy BLOGA. Po prostu.

Wszystkie posty (tak to się chyba nazywa?) będziemy podpisywac, żeby było wiadomo, kto aktualnie pisze.



Potem będzie łatwiej... Tak sądzę.

AAaaa.... chcę do Paryża.


Z.