niedziela, 12 września 2010

Pack your backpack!

Przegladając najróżniejsze modowe blogi i strony, od jakiegoś czasu natykam się na coraz to nowe stylizacje, gdzie w ręku, czy na ramieniu osoby fotografowanej nie znajduje się bynajmniej torebka, ale… plecak.
Nie jestem pewna, czy jest to trend akurat na jesień 2010, ale to nie jest ważne.
Chodzę do szkoły, do pierwszej klasy liceum. Niestety nie mamy ani szafek, ani choćby półek na zostawienie podręczników, więc trzeba je tachać ze sobą w te i we wte. Nie jest ani wygodne, ani przyjemne, a już na pewno nie jest to zdrowe dla naszych kręgosłupów (zaczynam mówić trochę jak moja babcia... z którą nie sposób się nie zgodzić).
Często można zaobserwować, jak dumni pierwszoklasiści paradują po ulicach Warszawy z tornistrami większymi od siebie. Rzadszym widokiem jest młodzież z plecakiem, a już płci żeńskiej z takim zestawem w ogóle nie widzę. Plecaki zostały wyparte przez modne torby, albo nawet torebeczki, do których nie dość, że się nic nie zmieści, to jeszcze są zupełnie niepraktyczne i niewygodne do trzymania. Chłopcy też, w miarę rozwijającej się męskiej mody, zaczęli nosić torby, zazwyczaj na ramię… ale nie na chlopcach chciałabym się tym razem skupić.
Sama radośnie rzuciłam w kąt tornister w czarno-białe kotki już w trzeciej klasie i szybko zamieniłam go na zupełnie inny, sportowy model z niebieskim logiem najka. W miarę jak mój ‘styl’ ewoluował, zmieniał się także wygląd mojego plecaka. Raz doszyłam guziki, innym razem wyszyłam moje imię… Jednak nie przetrwał tak długo, bo w pierwszej klasie gimnazjum nabyłam swoją pierwszą torbę, może żeby poczuć się doroślej, a może dlatego, że wszystkie dziewczyny miały podobne.
Wszystkim licealistkom, gimnazjalistkom, a także tym zbuntowanym młodszym dziewczynkom, które marzą o czasach, gdy będą mogły nosić małą torebkę zamiast odblaskowego tornistra, radzę powrócić do plecaków, i zobaczyć, jak fajnie można w nich wyglądać (niekoniecznie w tych z brokatową Hanną Montaną, chociaż...Why not?...

Poniżej wklejam kilka zdjęć, które mnie zainspirowały do ‘zmiany’:



piątek, 10 września 2010

VOGUE.com


Do nie dawna style.com, było "the online home of Vogue". Teraz, nie byłoby mniej trafnego określenia. Vogue.com już nie jest tylko dodatkiem do pisma, gdzie można zobaczyć filmiki zza kulisów sesji zdjęciowych, stało się największym konkurentem style.com, publikując zdjęcia i recenzje najnowszych kolekcji i komentując bierzące wydarzenia. Podobieństwa tutaj się nie kończą. "Dyrektorem kreatywnym" Vogue.com jest Candy Pratts Price, do niedawna pełniąca tą samą funkcje nigdzie indziej, jak właśnie w style.com. Doceniam to, że style.com jest stroną z 1oletnią (jak na internet bardzo długą) tradycją i, że przez ostatnie parę lat właśnie tam oglądałem co nowego stworzył Alber Elbaz, czy Marc Jacobs i podziwiałem kreacje z Gali w MET Institute, jednak nie mogę powiedzieć, że pozostanę stronie wierny. Kolekcje znacznie lepiej ogląda się na nowej stronie Vogue'a, zdjęcia są większe i jest więcej zbliżeń (na akcesoria czy faktury tkanin),a poza tym strona jest po prostu ładniejsza, przyjemniejsza dla oka. A więc polecam zajrzenie na nową stronę VOGUE'a i może obejrzenie pierwszych kolekcji z zaczynającego się New York Fashion Week.


Na koniec najnowsza okładka Vogue US, na której widnieje Carey Mulligan, aktorka znana z roli w filmie "An Education"("Była sobie dziewczyna") w sukience Chanel Haute Couture, która, jak z opowieści Mulligan wynika, była "sample size" i nie sposób było jej się w nią zmieścić, co nie przeszkodziło w zrobieniu zdjęcia (sukienka nie jest dopięta, a jej dolna część w ogóle nie jest włożona, od tali w dół, Carey jest owinięta ręcznikiem)
"The cover dress was very pretty but wouldn’t go over my a***. Sample size is very, very tiny. I’m actually wearing a towel around my waist and the bottom is clipped up because I couldn’t fit."

J.

środa, 8 września 2010

Mood Boards

J.