poniedziałek, 28 lutego 2011

Oskary

kliknij na kolaż aby powiększyć


W tym roku gwiazdy na czerwonym dywanie zachowały się równie konserwatywnie i konwencjonalnie, jak Akademia. W zeszłym roku Carey Mulligan zmieniła sposób ubierania się na czerwonym dywanie, od czasu kiedy na oskary założyła krótszą sukienkę od Prady ozdabianą miniaturową zastawą, rozdania nagród stały się ciekawsze. Aktorki na złotych globach i innych galach odważyły się wybierać mniej oczywiste kreacje od młodszych projektantów. Niestety na oskarach w tym roku ponownie królowały kreacje Armaniego, Marchesy, czy L'Wren Scott i większośc aktorek wyglądało przeciętnie, a nie zjawiskowo. Wielka zwyciężczyni wieczoru, Natalie Portman wybrała fioletową suknie od duetu Rodarte (siostrom Mullevy, które zaprojektowały jej stroje baletowe do "Czarnego Łabędzia" podziękowała w swojej długiej przemowie). Aż osiem razy stroje zmieniała Anne Hathaway, która współprowadziła galę. Jej stylistka Rachel Zoe całkiem udanie wybrała kreacje od największych projektantów, nie zabrakło Toma Forda, Armaniego, Lanvin, czy Valentino. Moim zdaniem najlepiej ubraną kobietą wieczoru była Cate Blanchet, której liliowa suknia Givenchy Haute Couture pięknie wyróżniała się na tle czerni i wszechobecnego koloru "nude".




J.
kliknij na kolaż aby powiększyć 

kliknij na kolaż aby powiększyć



niedziela, 27 lutego 2011

Lans na stoku


Wkraczamy już prawie w wiosnę, jednak nie chciałabym zostawiać zimy bez pewnego podsumowania. Kwestią, która mnie od pewnego czasu nurtuje jest moda narciarska. Nie mówię tu o gwiazdach sunących deptakiem w Aspen, Chamonix czy choćby Zakopiańskich Krupówkach. Chodzi mi o znienawidzone przez nas kombinezony, a raczej stroje narciarskie. Często kupowane w pośpiechu na dzień, czy dwa przed wyjazdem, kiedy to okazuje się, że w spodnie się już nie dopinasz, a kurtka ma za krótkie rękawy. Albo po prostu wyszła z mody, w końcu nie na darmo co roku modne firmy Roxy i Quiksilver wypuszczają coraz to nowsze wzory i kolory.
Co ciekawe, przy kolejnych podróżach z rodzicami, mój baczny wzrok zaobserwował kilka trendów panujących w różnych górskich kurortach. Dlatego też dzielę mojego posta na cztery części – kraje, które odwiedziłam. Miejcie jednak na uwadze, drodzy czytelnicy, że dokonuję pewnej generalizacji i uogólniam…

Austria
Austriacy stawiają na praktyczność i wygodę swoich narciarskich ubrań. Często zakładają wszystko w jednym kolorze, jednak to na co zwracają największą uwagę, to różne nowinki techniczne ich ubrań. Ważne, żeby oddychały, były zrobione z jak najcieńszego materiału, a zarazem skutecznie ogrzewały ciało narciarza. Właśnie narciarza. W Austrii widziałam zdecydowanie więcej ludzi wybierających właśnie narty zamiast popularnego od stosunkowo niedawna snowboardu. Austriacy lubią być widoczni, więc nie boją się sięgać po kurtki i spodnie w żywych kolorach, takich jak żółty, czerwony, czy zielony. Zawsze z klasą i prostotą – nie afiszują się bardzo i nie lansują markami. U nich liczą się subtelne detale – jak podszewka kurtki z supercienkiego, elastycznego materiału, który wspaniale ogrzewa przy niskich temperaturach.

Włochy
U Włochów spędzanie wolnego czasu na stoku to głównie popijanie Bombardino z bitą śmietaną i opalanie się na leżakach. Przy tym wszystkim przywiązują dużą wagę do tego, co na siebie zakładają. Ubranie jest dla nich niezmiernie ważne. Kobiety często wybierają jasne kolory. Nie boją się białego, czasem nawet w połączeniu ze złotymi wykończeniami. Bardzo popularnym obuwiem na nogach wygrzewających się pań były Moon Booty. Nie zwracają też za bardzo uwagi na użyteczność, bardziej na szeroko pojęty styl i szyk jaki zadają na stoku. Zamiast narciarskich gogli, okulary od Armaniego. Kask, który niszczy całą fryzurę zastępuje duża futrzana czapka Diesela (żeby dodać sobie młodzieżowego szyku). Włoszki dbają też o krój narciarskich strojów. Gdzie tam rozszerzane u dołu spodnie na snowboard! Wszystko musi być obcisłe, a najlepiej gdyby było spięte paskiem z dużą klamrą. Panowie jednak często wybierają czerń i bardziej sportowy ‘look’. Częściej widać ich w kaskach, jednak gdy je zdejmują, od razu na ich nosach lądują ray-bany albo inne klasyczne okulary. U Włochów poczucie stylu i elegancji jest wpisane w ich geny.

Szwajcaria
Kraj trójkulturowy. Trzy kantony – Francja, Włochy i Niemcy. Jednak jest na pewno jeden aspekt, który wszystko idealnie łączy. Wszechobecne bogactwo. Zarówno w poziomie życia, jak i w narciarskiej modzie. Wszystko u nich jest idealne i jak najlepsze. Ważny jest nie tylko krój i kolor, ale i marka oraz rok wykonania. Szwajcarzy z jednej strony gonią trendy, a z drugiej nawiązują do narciarskiej klasyki. Tam nawet google potrafią grać ważną rolę. Każdy kurort narciarski to wybieg i to się tyczy również stoków. Każdy Szwajcar jest ubrany nienagannie, zarazem sportowo i praktycznie. Aż chce się rzec, że Szwajcarzy to niemiecka dokładność połączona z francuskim wyczuciem stylu i włoskim szaleństwem.

Słowacja
Na Słowacji jest zdecydowanie biedniej, niż w wyżej opisanych krajach. Po kurortach narciarskich nie spaceruje tak wiele gwiazd, a w górach nie ma określonego dress code’u. Ludzie często chodzą cały dzień w strojach narciarskich. Nie każdy może sobie pozwolić na osobne ubrania na i poza stokiem, jednak każdy chce wyglądać ‘jak na zachodzie’. Stawiają duży nacisk na wielofunkcyjność i nie zwracają aż tak wielkiej uwagi na swój strój. Wolą mieć świetne narty, niż najmodniejszą kurtkę. Sportowy styl, aerodynamika po to by być demonem stoku... a potem napić się grzanego wina.
Z.

Szalona miłość, Yves Saint Laurent


Byłem wczoraj na projekcji "L'amour fou", filmu dokumentalnego o



trwającym pół wieku związku Pierre'a Berge i Yves Saint Laurent'a.  Po filmie odbyła się rozmowa z projektantką, Joanną Klimas. Dokument był kręcony w 2009 roku, rok po śmierci projektanta kiedy odbyła się aukcja ich wspólnej kolekcji dzieł sztuki. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie, opowiedział historię życia wielkiego człowieka i pokazał, że projektant mody jest artystą równym tym, których dzieła para kolekcjonowała. Reżyser pokazał życie Laurent'a używając wiele archiwalnych zdjęć i wywiadów z  licznymi przyjaciółmi Yves'a. Berge opowiedział jaką cenę jego partner musiał zapłacić za swój sukces. Mówił o tym, że mimo uwielbienia kobiet takich jak Cathrine Deneuve, szacunku jakiego żywili do niego Francuzi i przyjaźni z cała śmietanka towarzyską, Berge widział Laurent'a szczęśliwego tylko dwa razy do roku (pod koniec pokazów YSL).

     Życie Yves Saint Laurent'a było sztuką, obrazy które kolekcjonował , domy które urządzał iprzyjaciele, którzy go otaczali, wszytko to miało wpływ na jego projekty. Te projekty zrewolucjonizowały modę,  kobietom dały odwagę i siłę, a całemu światu przybliżyły wielką modę i dały początek pret-aporter, które dziś znamy. Jednak to nie tylko moda i Yves graja to ważną rolę. Pierre Berge był kochankiem Laurent'a, ale był też jego wspólnikiem, to razem z nim Yves otworzył swój dom mody gdy został zwolniony z Diora, to Berge zajmował się wszystkim co nie było projektowaniem i mimo, że twierdzi, że i bez niego YSL odniósłby sukces, to trudno jest to sobie wyobrazić. Film będzie pokazywany na Doc Review w maju, wszystkim tym, którzy chcieliby poznać życie artysty, którym był Yves Saint Laurent i geniusza, którym był Pierre Berge polecam "L'amour fou", może nawet lepiej zobaczyć ten film w maju kiedy będzie już ciepło, wychodzenie na -15 stopni po oglądaniu wiodków willi w Marakeszu i Normandi latem, nie należy do przyjemności...
J.

wtorek, 15 lutego 2011

New York Fashion Week part 1

Jesteśmy na półmetku Nowojorskiego Tygodnia Mody i już wiemy co mają nam do zaproponowania amerykańscy projektanci. W tym sezonie stawiają na tak zwany "american sportswear" - czyli wygodne, mniej formalne ubrania, co nie znaczy, ze ograniczające się do kreacji dziennych. Kolejnym "motywem przewodnim" jest luksus. Zarówno młodsi, jak i bardziej renomowani projektanci szyją prawie wyłącznie z najdroższych materiałów. Celem, do którego wszyscy zdają się dążyć, jest aby ich ubrania były nie tylko chwalone, ale i kupowane.


Jason Wu- Baroque Sportswear
Nigdy nie byłem fanem Jasona Wu. Było dla mnie niezrozumiałe, jak ktoś może zrobić zawrotną karierę dzięki tej białej sukni z piórami, którą Michelle Obama założyła na bal inauguracyjny. Swoją nową kolekcją Wu ostatecznie mnie do siebie przekonał. Nie jest on innowacyjnym projektantem, przeciwnie, w odróżnieniu od wielu kolegów ze swojego pokolenia, jest konserwatystą. Bliżej mu do Oscara de la Renty, niż do Alexandra Wanga. Sala, w której kolekcja została pokazana, odzwierciedlała ją - dosłownie i w przenośni. Wybieg był stworzony z luster, kryształowych żyrandoli i drewnianych desek. To zestawienie surowości i luksusu przewijało się również w całej kolekcji. Koronka była wszechobecna, czy to na rękawach szarej bluzy, czy pocięta i ozdabiająca biała sukienkę. Pióra, które stają się jego znakiem rozpoznawczym, występowały, tak jak reszta kolekcji, w palecie czarno-beżowej. Czarne spodnie cygaretki i jedwabne bluzki z wiktoriańskimi kołnierzami, były równie zachwycające jak wieczorowe suknie ozdabiane kryształkami. Jason Wu tą kolekcją niewątpliwie zarobił sobie na miano "nowego Oscara de la Renty". Jak De la Renta ubierał Carrie Bradshaw, tak Wu jest ulubieńcem Alexy Chung. Czy pojawienie się nowych projektantów i nowych "it-girls" są zmianą na lepsze, czy nie, nie mi jest decydować, ale ta kolekcja zostanie w pamięci na długi czas.


Rag&Bone- Streetwear sensation
W tym sezonie brytyjski duet (David Neville i Marcus Wainwright) stworzył kolekcję wybitnie Nowojorską. Mimo, że ich inspiracją były śnieżne stoki Norwegii i deszczowe równiny Anglii, efektem ich pracy są ubrania dla miejskiej, młodej klientki. W wielu warstwach tej kolekcji znajdziemy spodnie w szkocką kratę wykończone skórą, czy kurtki baseball'ówki z futra. Wielkim jej atutem są kolory, łączenie ziarnistej szarości z beżem i bordową skórą. Nawarstwianie nie do każdego przemawia, ale tutaj uwagę zwraca to, że prawie każdy element, sam w sobie jest nowoczesny i stylowy. Gdybym miał wybrać najbardziej pożądaną część tej kolekcji, byłyby nią kurtki. Podczas gdy gąbkowe ocieplacze pewnie nie trafią do sklepów, tak każda kurtka z tej kolekcji, jest moim zdaniem gwarantowanym hitem.



Alexander Wang- glam circa 1990

Kolejna tendencją na nowojorskich pokazach jest inspiracja latami 90tymi widoczna już w zeszłym sezonie. Wang na wiosnę koncentrował się na nineties grunge, a obecnie raczej na tym, co w latach dziewięćdziesiątych tworzył Tom Ford dla Gucci - czyli esencja luksusu. Wang jednak tego luksusu nie potraktował zbyt poważnie, raczej bawi się takimi znamionami bogactwa, jak futro (okulary wykończone norką?). Projektant stale szuka innowacji w modzie, a efektem tych poszukiwań były zachwycające przejścia -  z grubo tkanej wełny w moher i kolejno w atłas, a wszytko to w jednej sukience. Futro i dzianina to zdecydowanie najważniejsze elementy tej kolekcji. Sweter od Alexandra Wanga w tym sezonie niewątpliwie będzie niezastąpiony, a jego futrzane kamizelki na pewno nie raz zobaczymy w nadchodzących miesiącach, zarówno w pismach jak i na najmodniejszych paniach. Alexander Wang w tym tygodniu otwiera swój pierwszy butik na Nowojorskim Soho. A to dopiero początek, gdyż jego dom mody rozwija się tak szybko (Wang projektuje już dla mężczyzn, a jego tańsza linia "T" sprzedaje się świetnie), że bez wątpienia kiedyś będzie wielkim i ważnym graczem na rynku produktów luksusowych.
J.

niedziela, 6 lutego 2011

Another excuse for buying and receiving useless gifts?

Bardzo dawno nie pisałam, przepraszam was, czytelnicy (wreszcie mogę użyc tego określenia!). W końcu jest was coraz więcej. Bardzo mnie cieszy rosnąca popularność naszego bloga! Już dwa razy napisali o nas na stronie http://www.kimono.pl/ (tu i tutaj). Jeszcze raz bardzo dziękujemy!

Juz przechodzę do konkretnego posta...

-----

Tego dnia można sobie pozwolić na odrobinę (czyt: sporo) kiczu w wyborze odpowiedniego prezentu. Nie trzeba dumać nad tym, czy będzie to upominek przydatny. Najbardziej pożądane  kolory – czerwony i różowy. Najlepiej w duecie. Nie musimy się przejmować, co z czym będzie grało, a co do czego pasowało. Ważne żeby było zabawnie i romantycznie (w szeroko rozumianym znaczeniu tego słowa).
Wiadomo o jakim święcie mówię. WALENTYNKI - uwielbiane, a zarazem bojkotowane.
Już od pewnego czasu, czuję się otoczona przez bojowy szyk czerwonych serc z napisem „I love you”,  czy też tych bardziej swojskich z napisem: „Kocham Cię”.
Zaczęłam się zastanawiać: Gdzie znaleźć jakieś naprawdę ekskluzywne i ładne gadżety na walentynki?

Oto moja subiektywna lista tych najfajniejszych:


Iphone/Ipad Case z Marc by Marc Jacobs
Kultowy zegarek Casio G-Shock



Notesy Smythson
Portfel Comme des Garcons



Klucz a la Tiffany

Plastikowe mokasyny od Vivenne Westwood

+  

Najnowszy numer magazynu Love!


Co prawda jeszcze 8 dni do Walentynek, ale w końcu prezenty tak szybko nie dojdą...

 Z.